Staś pisze:Dowcip polega na tym, że to nie jest teren żadnej wspólnoty - tym bardziej mieszkaniowej. To parcela mająca wielu prywatnych właścicieli, którzy podczas kupna udziału w gruncie zawarli umowy o podziale do korzystania- tak aby każdy miał wyznaczone miejsce do parkowania. Działka nie jest dostępna dla ogółu - nie jest parkingiem publicznym - ani prywatnym z miejscami do wynajęcia. W związku z tym nie ma cech miejsca publicznego. Przecież większość pól uprawnych to tereny prywatne. Nie są ogrodzone i nie są miejscami publicznymi.
Moje posty są trochę prowokacyjne.
Chciałem zwrócić uwagę na "absurdystan" w jakim żyjemy.
Pojęcie miejsce "ogólnodostępne" nie odnosi się do tego, ze nie ma krat, płotów czy innych barier. Chodzi o to, że jest ono ogólnie (powszechnie) dostępne (może każdy wejść w godzinach otwarcia) dla kogoś kto ma tam coś do załatwienia. To np. sklepy, zakład fryzjerski (także ten w prywatnym lokalu).
Skoro Pana celem jest prowokacja to uczciwość wymaga aby Pan może to jakoś zaznaczył - zapewne niektóre osoby mogą potraktować takie wpisy poważnie i np kierować się nimi w realnym życiu - więc dobrze, że Pan to teraz zaznacza. Zdaje Pan sobie zapewne sprawę, że we wpisie internetowym trudno wykryć ironię - nikt nie widzi Pana zachowania, twarzy - trudno to ocenić po tekście - Stephenem Kingiem też Pan nie jest więc sam tekst nie ma takich walorów. A może po prostu Pan teraz przyłapany na błędzie próbuje się po prostu wycofać rakiem żeby ratować swoją wiarygodność na forum i powołuje się na rzekomo prowokacyjny charakter wpisu.
Moim zdaniem nie ma znaczenia czy to jest teren wspólnoty czy też współwłasność innych osób - dla każdego logicznie myślące jest to teren ogólnodostępny - przechodzi się przez niego żeby skrócić sobie drogę do ul. Stella Sawickiego. Ograniczony jest faktycznie tylko wjazd pojazdem. Ale nie ma żadnych oznaczeń - teren prywatny, nie ma ogrodzeń, nie widziałem aby ktokolwiek tam wyganiał kogokolwiek chodzącego po tym miejscu. Są alejki i ławki, często widzę tam wózki z dziećmi na spacerach - nie wiem czy to są osoby, które są właścicielami tego miejsca czy też osoby trzecie - dla policjantów też to nie będzie miało znaczenia jak również dla sądu - miejsce publiczne - dostępne dla wszystkich.
Podaje Pan: "Pojęcie miejsce "ogólnodostępne" nie odnosi się do tego, ze nie ma krat, płotów czy innych barier. Chodzi o to, że jest ono ogólnie (powszechnie) dostępne (może każdy wejść w godzinach otwarcia) dla kogoś kto ma tam coś do załatwienia. To np. sklepy, zakład fryzjerski (także ten w prywatnym lokalu)" wobec tego zagadka dla Pana - czy za picie na ulicy stanowiącej teren wspólnoty przy bloku - teren prywatny, nieogrodzony, nie ma tabliczek "teren prywatny", każdy tam może wjechać lub przejść o każdej godzinie, należy się mandat czy też nie? Czy to miejsce publiczne czy też nie?