Poprzednio kupiłem dom pod Krakowem(8km na północ od Krakowa). Miało być pięknie, kawka na tarasie, doniczki z kwiatkami i takie bzdety.
Jaka była dla nas rzeczywistość... Wstawałem wcześniej, żeby dojechać do pracy, bo wjazd do Krakowa po 7 to MASAKRA(korki, korki korki). Żona woziła dzieci do szkoły i stała w jeszcze większych korach. Wyjazd z Krakowa po pracy kolejna MASAKRA!! Znajomi z pracy często byli już po obiedzie jak ja dopiero docierałem do domu. Zakupy+dojazdy gdziekolwiek+praca+zajęcia pozalekcyjne dzieci = samochody tyraliśmy jak wozy z węglem. W domu ciągle było coś do zrobienia; to trawa do skoszenia, atak mszyc, jakaś klepka w dachu, kostkę wypchało, bramę pomalować itd itp.
Metraż domu służył nam głownie do zbierania różnych pierdół, bibelotów, pudeł i ZAWSZE BYŁO COŚ DO SPRZĄTANIA!! BYLIŚMY NIEWOLNIKAMI WŁASNEGO DOMU!! Znienawidziliśmy zimę, bo dojechanie do Krakowa i z Krakowa w trudnych warunkachto jak walka o życie, sam codziennie musiałem odsypywać podwórko i wyjazd, ogrzewanie domu też kosztuje(jak wróciliśmy do bloku i zobaczyliśmy opłaty za ogrzewanie to mi się śmiać chciało ile głupi w domu płaciłem). Zalała mnie zła krew w momencie jak mój samochód został uziemiony na ponad tydzień i musiałem jeździć komunikacją publiczną do Krakowa

Wróciliśmy do Krk i wybraliśmy Avię, bo każdy kto kumaty wie, że to była świetna inwestycja. Nie wiem co przeszkadza komuś Avia, ale to jego sprawa. Mam czas na przyjemność sadzenia kwiatów na dużym balkonie, do pracy jeździmy tramwajami i rowerami(samochód głównie stoi i używamy go w weekendy), zakupy przywozi nam tesco, mamy więcej czasu i nie przeszkadza nam mniejszy metraż(tego się baliśmy, ale z ręką na sercu napiszę, że jest wszystko ok). Najważniejsze to mam czas, dla rodziny i dla siebie. Mogę wyjść z kumplami zagrać na orliku, dzieciaki na zajęcia pozalekcyjne to i nawet mogę wysłać taryfą. Głupie, ale jakimś cudem w sobotę wieczorami, mamy chęci wyjść z domu do kina, czy teatru(nie potrafię tego wytłumaczyć, ale mieszkając poza Krakowem jakoś nam się nie chciało, pakować w samochód i jechać do miasta, żeby coś zrobić).
Każdy jest inny i lubi coś innego. Ja wolę z rodziną jechać gdziekolwiek, niż siedzieć w domu ciągle sprzątać czy kosić trawę.
Jak ktoś chce zostać niewolnikiem domu pod Krakowem, to wolna droga, ale nie wciskajcie kitu, że to coś dobrego dla każdego.