znasiek pisze:a tak z ciekawości na co był zapięty, model marka zapięcia i do czego przypięty? Ja bym nowego roweru w życiu na klatce nie zostawił, tym bardziej że co chwile komuś kradną rower na tym osiedlu; z balkonów nawet kradną rowery, piwnic, a co dopiero z klatki czy pod klatką; jakiś stary złom to można zostawić, ale nie wartościowe sztuki. Jeżeli trzymałeś go na klatce to powinienneś mieć porządne markowe zapięcie, nie takie gdzie się zwykłymi nożycami przetnie łańcuch w parę sekund, a takie do których potrzeba głośnej szlifierki albo nożyc hydraulicznych, czyli sprzętu przy którym by złodzieją zeszło trochę czasu i by narobili hałasu. W w wielu poradnikach w necie piszą o tym i że każde zapięcie jest do złamania, kwestia tego jak długo to zajmie parę sekund czy 20min i czy będzie głośno. A jak jest dobre zapięcie to złodzieje czasem odpuszczają bo nie mają odpowiedniego sprzętu. Tyle tylko że naprawdę dobre zapięcie kosztuje kilka stów (dodatkowo z antywłamaniowym zamkiem w zapięciu). Ja osobiście wole trzymać rower w domu (ewentualnie piwnicy) gdzie go nie widać niż płacić kilka stów za zapięcie, które i tak nie zawsze pomoże.
Generalnie rower był ubezpieczony i nie był nowy. Miał już 3 rok (fakt, że zadbany). Zapięcie klasy bordo, wiec takie za kilka stów. Jak i po zapięciu tak po rowerze śladu brak. Po prostu byłem w lekkim szoku, ponieważ byłem na L4 cały czas w domu.
Bardziej martwi mnie to, że na 13 piętro mało kto chodzi po schodach. Wygląda na to, że ktoś zrobił sobie obczajkę po klatce schodowej i polował na wartościowe sztuki.