Przepraszam bardzo? Ochrona?
Nie tak dawno pisałem o naszej wspaniałej ochronie w tym wątku:
Samochody stojące w poprzek ulicyNikomu się nie chce tego czytać więc streszczę, że ochroniarze NIC nie robią i nie wywiązują się ze swoich obowiązków.
Po dzisiejszym kontakcie z pracownikami ochrony chyba zmieniam zdanie.
Byłem oczywiście za zachowaniem ochrony, ale po dzisiejszym to sam już nie wiem i zaczynam wątpić i jej jakikolwiek SENS.
Dla leniwych sedno "z kiedyś":
Auto stoczyło się i stało w poprzek naszej ulicy. Zgłosiłem ochroniarzowi zaistniałą sytuację, będąc zdziwiony, że od kilku godzin sam tego nie zauważył. Jednak odpowiedź z jaką się spotkałem sprawiła, że ręce mi opadły. Ochroniarz niemalże mnie wyśmiał! Powiedział, że jego to nic nie obchodzi, kompletnie go to nie interesuje. Dodał, że on się tym nie zajmie bo "długo już żyje i zna takie przypadki". Bał się, że pchając ze mną samochód coś w nim "zniszczy". Przedziwna argumentacja. Ochroniarz odszedł niewzruszony i totalnie niezaangażowany spacerować z założonymi rękami za plecami dalej. Przepraszam? Ale jeśli nie od sytuacji tego typu jest ochrona to od czego?
Pamiętam, że jakiś czas temu na forum była poruszana kwestia monitoringu oraz rezygnacji z ochrony. Spora część mieszkańców, w tym ja, nie godziła się na pozbawienie ochrony naszego osiedla. Ale po tym co usłyszałem przed chwilą to wyrzucić to na zbity pysk. Pozbyć się po prostu ochrony. Na co nam ochrona skoro NIC nie robi i JAWNIE to przyznaje co najzabawniejsze?
Na pewno chciałbym czuć się bezpiecznie na osiedlu.
Ochrona może być, ale nie z emerytowanymi dziadkami.