Nowy park w Krakowie Czyżynach - projektujemy i dyskutujemy

[Mordin]

Zgadza się prawo własności w żadnym porządku prawnym na świecie nie jest bezwzględne - ze wszystkich stron jest ograniczone - trzeba było wziąć to pod uwagę zakupując miejsce.

[Staś]

Teraz ciekawostka. Ci sami Jaś, Staś i Grześ kupują kawałek nieogrodzonej i nieoznakowanej łąki przy drodze publicznej, na wsi w gminie .... np. Skawina. Wykładają ja częściowo asfaltem. Wjeżdżają tam samochodami, z bagażnika wyjmują składaną ławeczkę, grill i "browarki". Rozpoczynają degustację w wiosennym słońcu. Przychodzi strażnik gminny z pretensjami w celu wypisania mandatu. Jaś mówi grzecznie do strażnika: "Idź pan stąd, bo jesteśmy na działce - teren prywatny, grilla robimy". Pan strażnik oddala się grzecznie.
Zagadka. Czym różni się ta działka na wsi, od tej w Czyżynach? Formalnie i prawnie NICZYM.
P.S. Przez ich działkę przechodzi czasem sąsiadka idąc w pole nakopać ziemniaków. Czyżby to czyniło ich działkę miejscem publicznym?

[Mordin]

Chyba nie można się zgodzić, że działka gdzieś przy drodze publicznej, nieogrodzona, nieoznakowana jako prywatna i zakazem wstępu osobom postronnym nie będzie miejscem publicznym w rozumieniu ustawy - jest przecież ogólnodostępna - mogą przyjechać tam dzieciaki i jeździć na deskorolce. Tak samo te same dzieciaki mogą zająć się piciem piwa i będzie to naruszeniem ustawy. Nie będzie tak, że przekroczą granicę działki i już ich działanie jest bezkarne. Skoro właścicielowi nie zależy na tym aby chociaż postawić tabliczkę to jest to do przyjęcia. Więc nie sądzę aby strażnik odszedł grzecznie jak Pan wskazuje. Ma Pan rację - nie ma żadnej różnicy między między oboma działkami - w obu przypadkach mandaty się należą.

[Mordin]

To teraz ja mam zagadkę: Ci sami osobnicy postanowili wspólnie spożywać alkohol w parku publicznym przy Orlińskiego (tym, który powstanie). Widząc zbliżający się patrol straży miejskiej niezwłocznie zmieniają miejsce pobytu na odległy o kilka metrów parking i ławkę przy tym parkingu racząc się piwem bez żadnych ograniczeń. Straż miejska nie widziała, że piją w parku ale widzą teraz ewidentnie alkohol i jego spożycie. Czy w tym wypadku Straż Miejsca nie ukarze mandatem tylko dlatego, że jedne z tych osobników pokaże wyciąg z księgi wieczystej, że jest tutaj współwłaścicielem i to jest jego teren prywatny? Osobnicy odmawiają przyjęcia mandatu i sprawa trafia do sadu. Sąd bada czy ławka ma charakter miejsca publicznego kierując się podaną przez Pana wyżej definicją. Czy Pana zdaniem wskazane osoby unikną ukarania?

[Staś]

Chciałbym widzieć minę strażników w momencie wyjęcia przez pijącego wypisu z ksiąg wieczystych i mapy z naniesioną działką . Mam wrażenie, że skończyłoby się na rozmowie ze strażnikami.

Piwa tam nie będę pił. Kończę temat. Nawet prawnicy mają problem z jednoznacznym określeniem co jest miejscem publicznym, a co nie jest.
Cieszmy się, że park powstanie. Sam zabiegałem o jego powstanie i zebrałem kilkadziesiąt głosów. Pozdrawiam sąsiadów.
P.S. Jak będę miał okazję to zapytam prawnika w pracy jak on to wszystko widzi.

[tomo30]

Jest jeszcze inna bajka, mało w niej fantastyki bo z życia wzięta.
Krakowskie ogrodzone osiedle, wybudowane około 10 lat temu. Wspólnota mieszkaniowa dochodzi do wniosku że zostało jej w naroznej części działki dość duży kawałek trawnika z tujami itd. Wspólnota podejmuje decyzję o wybudowaniu tam dośc sporej wiaty (8-10 osób spokojnie się mieści) celem urządzania sasiedzkich grili nieraz zakrapianych alkoholem. Policja odbija się od tego miejsca jak piłeczka pingpongowa choć ma wielką ochotę ukarać mandatami biesiadujących tam ludzi. Wiata oznaczona jest niewielką tabliczką jako teren prywatny. Jeden z prominentnych policjantów mieszkających w sąsiedztwie, lecz nie należący do wspólnoty zapragnął rozkręcić tam pewnego pięknego wieczoru imprezę wraz z kolegami. Jego plany spotkały się ze zdecydowanym sprzeciwem wspólnoty i krótko mówiąc wyleciał na zbity pysk. Potem były kilkukrotne złośliwe próby zepsucia zabawy prawowitym właścicielom. Na cale szczęście zupełnie nieudane. Koniec bajki.
Dlaczego tam wolno, a gdzie indziej nie.

[Nowy]

Niestety w takim socjalistycznym kraju przyszło nam żyć. Ale nie ma się co martwić, niedługo zakażą sprzedaży alkoholu, więc i tak się nie napijesz

[lrc1912]

[michalb]

jałowa ta dyskusja o tym czy wolno czy nie. Ja tam w ciepłe ostatnie 2 weekendy spożywałem. Co prawda nie wpadłem na pomysł aby sprawdzić jak się w owym miejscu na parkingu, bo po co tam iść skoro ławeczki są pod blokiem i do tego można z sąsiadami a nie w samotności... i da się a do tego ani policja ani straż nie patrolują dziedzińca...

A swoją drogą to powinniśmy mieć takie miejsca w tym projekcie przewidziane aby można było grilla zrobić, jakoś pointegrować się, bo na ogródkach to jednak nadwyręża się tolerancję i cierpliwość sąsiedzką.

[lrc1912]

A ja wczoraj byłem na grillu w samotności bo żaden z moich znajomych nie chciał iść! Ważniejszy jest dla nich facebook i wchodzenie na niego co pięć minut aż do nawet pierwszej w nocy. Swoją drogą na terenie Muzeum Lotnictwa, Lotniczego Parku i Pasa Startowego możecie sobie na legalu robić grilla, pić piwko nikt was tam nie przegoni, ale zawsze trzeba mieć oczy dookoła głowy. Osobiście jestem zwolennikiem, żeby tego typu atrakcje były dozwolone, bo jeżeli ktoś nam tego zabrania, to niestety nie żyjemy w wolnym kraju. Kilka dni temu jakieś głupki darły ryja: "Wolność i swoboda" Niech mi ktoś powie gdzie widzi wolność? Odgórnie zapadają decyzje co wolno, a czego nie. Wolność polega na tym, że każdy robi co chce, a jak złamie prawo, to odpowiada i koniec.